Na Imbir trafiliśmy załatwiając sprawy niedaleko, pogoda nie rozpieszczała,a, że miło by było usiąść i zjeść coś ciepłego trafiliśmy właśnie do tej hotelowej knajpki. Czynne od 13 , byliśmy z kwadrans po, więc raczej pierwsi klienci, wybraliśmy stolik przy oknie. Wystrój rustykalny, dużo kafli, zdobionych przeszkleń i mozaikowych elementów. Troszkę czuć już ząb czasu ale klimat bardzo fajny. Z dość szybko przyniesionego menu wybraliśmy zupę gulaszowa serwowana z pieczywem (zapytaliśmy) i makaron z polędwiczka. Zupa smaczna, treściwa, pieczywo podgrzane na chrupko i raczej nie z tego dnia, liczone jest też osobno. Makaron bardzo dobry, na bogato, nie żałowano polędwiczki, kaparów, przypraw i porcja bardzo solidna. Wyszliśmy najedzeni i zadowoleni , chętnie byśmy wrócili spróbować innych dań, będąc w okolicy.
Na wstępnie chciałbym pochwalić zachowanie kelnerki Pani Julii, która poinformowała nas, że możemy zjeść posiłek na samej górze budynku, gdzie trzeba wjechać na piąte piętro i jeszcze schodami wejść na dach. Nie pomyślała, że zatai to, żeby nie latać do nas ciągle, więc to ZDECYDOWANIE na plus.
Drugim plusem są widoki z góry budynku. Taras jest dobrze zabezpieczony, dzięki czemu wiatr nie jest uciążliwy.
Trzecim plusem jest jedzenie – WYŚMIENITE.
Na pewno dobrze zapamiętamy to miejsce i będziemy chętnie do niego wracać.
Super miejscówka na chwilę odpoczynku w centrum Poznania. Obsługa bardzo życzliwa, z uśmiechem pomaga i spełnia życzenia. Oczywiście największy hit to mozliwość zjedzenia posiłku na dachu budynku. Widoki wspaniałe. Polecam zdecydowanie!
Restauracja bardzo klimatyczna w super lokalizacji z ładnymi widokami na dachu. Jedzenie jest przepyszne i duży wybór w karcie, wszytko nam smakowało. Obsługa miła, właścicielka bardzo sympatyczna i pomocna. Bardzo polecam i napewno tutaj wrócę
Byliśmy gośćmi hotelowymi i postanowiliśmy tutaj zjeść. Pierwszego dnia, zeszliśmy do baru, aby złożyć zamówienie na sniadanie, czekaliśmy przy recepcji z 10 minut, zanim pani w okularach wogole przyjdzie. Jedzenie w miarę w porzadku, bez szału, ale zle nie jest. Drugiego dnia, ta sama pani, w okularach, szczupla, w sweterku, powiedziała do jednego z gości, cytuje, że „bar jest czynny do 10 i najlepiej aby sobie pójść, bo musi stoły przygotować po sniadaniu”. Była 9:50. Nieładnie tak zwracać się do gościa, tym bardziej, że było nas tylko TROJE na sali, a reszta stołów była pusta. Restauracja później otwiera się o 13, więc stoły można przygotować w ciągu 3 godzin, nawet, jeśli są zajęte o 9:50 aż dwa z siedmiu. Nie muszę chyba mowic, że reszta stała pusta i brudna, a Pani była na zapleczu?
Chwile później, dziewczyna, która jadła sniadanie, wstała na sekundę od stołu aby dołożyć sobie coś do jedzenia czy picia, a Pani w okularach podleciała i chciała już jej zabrać talerz, stawiając tym samym ją przed faktem prawie dokonanym. Klientka przeciez nie wyszla nawet za drzwi, a juz jej sie talerz zabiera. Bardzo mnie to odrzuciło, traktowanie gościa, który płaci za sniadanie, karygodne.
Vi Smith (zweryfikowany) –
Na Imbir trafiliśmy załatwiając sprawy niedaleko, pogoda nie rozpieszczała,a, że miło by było usiąść i zjeść coś ciepłego trafiliśmy właśnie do tej hotelowej knajpki. Czynne od 13 , byliśmy z kwadrans po, więc raczej pierwsi klienci, wybraliśmy stolik przy oknie. Wystrój rustykalny, dużo kafli, zdobionych przeszkleń i mozaikowych elementów. Troszkę czuć już ząb czasu ale klimat bardzo fajny. Z dość szybko przyniesionego menu wybraliśmy zupę gulaszowa serwowana z pieczywem (zapytaliśmy) i makaron z polędwiczka. Zupa smaczna, treściwa, pieczywo podgrzane na chrupko i raczej nie z tego dnia, liczone jest też osobno. Makaron bardzo dobry, na bogato, nie żałowano polędwiczki, kaparów, przypraw i porcja bardzo solidna. Wyszliśmy najedzeni i zadowoleni , chętnie byśmy wrócili spróbować innych dań, będąc w okolicy.
Google
kpawlowskii (zweryfikowany) –
Na wstępnie chciałbym pochwalić zachowanie kelnerki Pani Julii, która poinformowała nas, że możemy zjeść posiłek na samej górze budynku, gdzie trzeba wjechać na piąte piętro i jeszcze schodami wejść na dach. Nie pomyślała, że zatai to, żeby nie latać do nas ciągle, więc to ZDECYDOWANIE na plus.
Drugim plusem są widoki z góry budynku. Taras jest dobrze zabezpieczony, dzięki czemu wiatr nie jest uciążliwy.
Trzecim plusem jest jedzenie – WYŚMIENITE.
Na pewno dobrze zapamiętamy to miejsce i będziemy chętnie do niego wracać.
Google
Błażej (zweryfikowany) –
Super miejscówka na chwilę odpoczynku w centrum Poznania. Obsługa bardzo życzliwa, z uśmiechem pomaga i spełnia życzenia. Oczywiście największy hit to mozliwość zjedzenia posiłku na dachu budynku. Widoki wspaniałe. Polecam zdecydowanie!
Google
ania 01 (zweryfikowany) –
Restauracja bardzo klimatyczna w super lokalizacji z ładnymi widokami na dachu. Jedzenie jest przepyszne i duży wybór w karcie, wszytko nam smakowało. Obsługa miła, właścicielka bardzo sympatyczna i pomocna. Bardzo polecam i napewno tutaj wrócę
Google
Kinga Rutkowska (zweryfikowany) –
Byliśmy gośćmi hotelowymi i postanowiliśmy tutaj zjeść. Pierwszego dnia, zeszliśmy do baru, aby złożyć zamówienie na sniadanie, czekaliśmy przy recepcji z 10 minut, zanim pani w okularach wogole przyjdzie. Jedzenie w miarę w porzadku, bez szału, ale zle nie jest. Drugiego dnia, ta sama pani, w okularach, szczupla, w sweterku, powiedziała do jednego z gości, cytuje, że „bar jest czynny do 10 i najlepiej aby sobie pójść, bo musi stoły przygotować po sniadaniu”. Była 9:50. Nieładnie tak zwracać się do gościa, tym bardziej, że było nas tylko TROJE na sali, a reszta stołów była pusta. Restauracja później otwiera się o 13, więc stoły można przygotować w ciągu 3 godzin, nawet, jeśli są zajęte o 9:50 aż dwa z siedmiu. Nie muszę chyba mowic, że reszta stała pusta i brudna, a Pani była na zapleczu?
Chwile później, dziewczyna, która jadła sniadanie, wstała na sekundę od stołu aby dołożyć sobie coś do jedzenia czy picia, a Pani w okularach podleciała i chciała już jej zabrać talerz, stawiając tym samym ją przed faktem prawie dokonanym. Klientka przeciez nie wyszla nawet za drzwi, a juz jej sie talerz zabiera. Bardzo mnie to odrzuciło, traktowanie gościa, który płaci za sniadanie, karygodne.
Google