Druga próba po otwarciu.
Jestem kebabożercą, burger co najwyżej były ok. Lokalny restaurator otwiera burgery z dziczyzny. Ciekawostka kulinarna przyciągała mnie na otwarcie. Otwarcie z pompą. Szampan, szwedzki stół uginający się wyrobami z dziczyzny (szynki, kiełbasy, zupka, smalec i niesamowity tatar). Po małej degustacji zastanawiałem po co zamówiłem hamburgera. Do tego przyszedł wielki. Po paru gruzach sam do siebie”Pyszny!”. Wow. 5 gwiazdek!
Mówię, o nie to otwarcie. Otwarcia rządzą się swoimi prawami.
Dziś zostałem bez obiadu, mniam wleci kebabie. Oj sorry, robimy drugą próbę burgera.
Pyszny, perfekcyjne doprawione soczyste mięsko, aromatyczny. Bomba!
No jest nr 1 wśród burgerów!
Ładne, czyste miejsce i miła Pani. To co najważniejsze: burgery – dość duże, dopracowane, dobrze zgrillowana buła no i to MIĘCHO! Pycha! Na plus też frytki belgijskie, które smakiem przypominały te domowe Babci. Polecam 🙂
Jeśli ktoś szuka nowych smaków i czegoś co wyróżnia się na tle innych burgerowni to zdecydowanie polecam. Nie próbowałem wcześniej borgerow z dziczyzny, Dzikus był pyszny i napewno zostanę stałym klientem.
Burgerownia z zewnątrz całkowicie nie zachęca, tania buda z kebabem, ładny neon i to tyle. Weszliśmy, zamówiliśmy burgery z frytkami, usiedliśmy przy stoliku. Wyciąg nad płytą chyba w ogóle nie był włączony, bo oba pomieszczenia były dosłownie szare od dymu. W drugiej sali było zimno, do czasu podania jedzenia siedziałam w kurtce. Najpierw podane zostały frytki. Tyle, że zamawialiśmy burgery z frytkami, a nie frytki jako czekadełko. Zdążyliśmy je zjeść zanim dostaliśmy burgery. Myślę sobie ok, wszyscy chwalą burgery, może się obronią. I tu nastąpiło wielkie rozczarowanie – jedyne co nie było spalone to świeże warzywa. Burgery miały być w stopniu średniowysmażonym i wysmażonym. Jeden był wysmażony plus, drugi był spaloną podeszwą, całkowicie suche mięso. Jajko rozbełtane i przypalone z przypalonym boczkiem, nawet bułka była przypalona. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia, ale próba jedzenia tego rozmiaru burgerów plastikowymi sztućcami skończyła się tym, że na talerzu wszystko było wszędzie. Nigdy nie byłam tak rozczarowana.
Marcin Korytowski (zweryfikowany) –
Druga próba po otwarciu.
Jestem kebabożercą, burger co najwyżej były ok. Lokalny restaurator otwiera burgery z dziczyzny. Ciekawostka kulinarna przyciągała mnie na otwarcie. Otwarcie z pompą. Szampan, szwedzki stół uginający się wyrobami z dziczyzny (szynki, kiełbasy, zupka, smalec i niesamowity tatar). Po małej degustacji zastanawiałem po co zamówiłem hamburgera. Do tego przyszedł wielki. Po paru gruzach sam do siebie”Pyszny!”. Wow. 5 gwiazdek!
Mówię, o nie to otwarcie. Otwarcia rządzą się swoimi prawami.
Dziś zostałem bez obiadu, mniam wleci kebabie. Oj sorry, robimy drugą próbę burgera.
Pyszny, perfekcyjne doprawione soczyste mięsko, aromatyczny. Bomba!
No jest nr 1 wśród burgerów!
Google
Joanna Musiał (zweryfikowany) –
Bardzo pozytywne zaskoczenie, pyszne burgery, świetne składniki godne polecenia
Google
Katarzyna X (zweryfikowany) –
Ładne, czyste miejsce i miła Pani. To co najważniejsze: burgery – dość duże, dopracowane, dobrze zgrillowana buła no i to MIĘCHO! Pycha! Na plus też frytki belgijskie, które smakiem przypominały te domowe Babci. Polecam 🙂
Google
Mateyko (zweryfikowany) –
Jeśli ktoś szuka nowych smaków i czegoś co wyróżnia się na tle innych burgerowni to zdecydowanie polecam. Nie próbowałem wcześniej borgerow z dziczyzny, Dzikus był pyszny i napewno zostanę stałym klientem.
Google
Monika Witkowska (zweryfikowany) –
Burgerownia z zewnątrz całkowicie nie zachęca, tania buda z kebabem, ładny neon i to tyle. Weszliśmy, zamówiliśmy burgery z frytkami, usiedliśmy przy stoliku. Wyciąg nad płytą chyba w ogóle nie był włączony, bo oba pomieszczenia były dosłownie szare od dymu. W drugiej sali było zimno, do czasu podania jedzenia siedziałam w kurtce. Najpierw podane zostały frytki. Tyle, że zamawialiśmy burgery z frytkami, a nie frytki jako czekadełko. Zdążyliśmy je zjeść zanim dostaliśmy burgery. Myślę sobie ok, wszyscy chwalą burgery, może się obronią. I tu nastąpiło wielkie rozczarowanie – jedyne co nie było spalone to świeże warzywa. Burgery miały być w stopniu średniowysmażonym i wysmażonym. Jeden był wysmażony plus, drugi był spaloną podeszwą, całkowicie suche mięso. Jajko rozbełtane i przypalone z przypalonym boczkiem, nawet bułka była przypalona. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia, ale próba jedzenia tego rozmiaru burgerów plastikowymi sztućcami skończyła się tym, że na talerzu wszystko było wszędzie. Nigdy nie byłam tak rozczarowana.
Google